wtorek, 30 lipca 2013

Głębokie gardło

Analizę filmu Gerarda Damiano „Głębokie gardło” niewątpliwie trzeba zacząć od krótkiego nakreślenia nastrojów społecznych, które panowały w czasach, kiedy film powstawał, a także kontekstu politycznego, który również jest nie bez znaczenia. Poznanie okoliczności, w jakich realizowano ten obraz pozwoli zrozumieć nie tylko dlaczego „Głębokie gardło” stało najbardziej znanym filmem pornograficznym wszech czasów, ale także istotnym elementem współczesnej popkultury. Mimo faktu, że sam reżyser i scenarzysta ponad dwa lata po premierze spytany w jednym z wywiadów telewizyjnych o to czy jego film jest dobry, odpowiedział „nie wydaję mi się”. Poznanie kontekstu wyjaśni również jak film z absurdalną fabułą, zrealizowany za zaledwie 25 000 dolarów przyniósł dochód od 100 000 000 do nawet 600 000 000 dolarów, w zależności od źródła. „Głębokie gardło” nakręcono w Stanach Zjednoczonych w 1972 roku, a więc w czasach, kiedy dostęp do twardej pornografii był niewspółmiernie mniejszy nie tylko względem obecnej sytuacji, ale nawet względem tego jak to miało miejsce chociażby dekadę po premierze tego filmu. Ograniczenie dostępu do twardej pornografii spowodowana była faktem, że w telewizji tego typu produkcji nie emitowano w ogóle, a kasety VHS, które zrewolucjonizowały na przełomie lat ’70 i ’80 sposób oglądania filmów, w tym także pornograficznych jeszcze nie istniały. Żeby móc obejrzeć taki film trzeba było albo wybrać się do specjalnego kina porno, albo posiadać własny projektor filmowy, oraz taśmę z odpowiednim nagraniem. Kin dla dorosłych było wtedy sporo, jednak chodzenie do nich było powszechnie uważane za niemoralne i nieodpowiednie dla szanującego się obywatele klasy średniej. Ponadto w tym czasie prezydentem był republikanin Richard Nixon, który oprócz afery Watergate zasłynął także ze swojej walki z dostępem do pornografii. „Głębokie gardło” było pierwszym w historii Stanów Zjednoczonych filmem pornograficznym, którego projekcje miały miejsce w normalnych salach kinowych, a nie w kinach dla dorosłych. Jego premiera w Nowym Jorku, w czerwcu 1972 roku była bardzo ryzykowna, gdyż ówczesne przepisy prawa mówiły o tym, że nie można na kinowym ekranie bezpośrednio ukazywać stosunku seksualnego. Wyjątkiem były tylko sceny seksu mające charakter edukacyjny. Duża popularność „Głębokiego gardła” sprawiła, że stał on się dla władzy głównym celem w walce z twardą pornografią. Zakazano jego wyświetlania w Nowym Jorku, a przeciwko ekipie filmowej wytoczono proces sądowy. Podczas rozprawy obrońca przytoczył argument, że film ma walory edukacyjne, gdyż zwraca uwagę na przyjemność i orgazm kobiecy, co w tamtych czasach nie było czymś oczywistym, a pojęcia takie jak „orgazm łechtaczkowy” nie należały do powszechnie znanych. Należy także wspomnieć, że do dziś w: Arkansas, Michigan i Połudiowej Karolinie seks oralny jest oficjalnie zabroniony przez prawo stanowe. Argumenty pełnomocnika ekipy „Głębokiego gardła” nie przekonały sądu i zapadł wyrok uznający film za obsceniczny, a co za tym idzie zakazano jego wyświetlania w Nowym Jorku. Paradoksalnie ta decyzja zaważyła na tym, że filmem zaczęły interesować się kina z całego kraju. Ponadto w New York Timesie ukazał się artykuł dotyczący „Głębokiego gardła”, a jeżeli w tak opiniotwórczej i poczytnej gazecie napisano o filmie pornograficznym to oznaczało jeszcze większe zainteresowanie tą produkcją. Chęć walki z filmem ze strony prezydenta i rządu oraz ogromne zainteresowanie mediów, w połączeniu z tematyką seksu oralnego i kobiecego orgazmu, będącymi absolutnymi tabu wśród amerykańskiego społeczeństwa złożyły się na powstanie filmu, który był jak zakazany owoc. Ten zakazany owoc ściągał do kin, w krótkim czasie, na terenie całych Stanach Zjednoczonych miliony widzów różnej płci, w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. „Głębokie gardło” stało się nie tylko popularnym filmem pornograficznym, przynoszącym milionowe zyski, ale także symbolem walki o wolność w latach ‘70 w Stanach Zjednoczonych. Podczas jego publicznego procesu miały miejsce różnego typu demonstracje mające na celu oznajmienie decydentom, że nie mają prawa regulować ani życia seksualnego obywateli, ani tego co mają oglądać na kinowym ekranie. Czy "Deep Throat" to dobry film? Odpowiem słowami reżysera: "nie wydaje mi się". Ale czy warto ten film obejrzeć? Wydaje mi się, że zdecydowanie tak. No chyba, że ktoś na sam widok słowa "pornografia" dostaje odruchów wymiotnych...


Informacja dla czytelników mojego bloga (jeśli takowi jeszcze istnieją): jak nietrudno zauważyć wracam tutaj po dłuższej przerwie, a od połowy przyszłego miesiące wpisy będą pojawiały się już regularnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz