poniedziałek, 8 października 2012

Idioci

W stosunku do "Idiotów" Larsa von Triera jedno jest pewne, ten film wzbudza skrajne emocje u oglądających. Pierwsza grupa to ci, którzy filmem się zachwycają, doszukują się w nim głębokiego przekazu, drugiego, a nawet trzeciego dna, a druga grupa to ludzie, którzy albo tego filmu nie zrozumieli, albo im się po prostu nie spodobał. Ja należę do tej drugiej grupy. Zakładam, że reżyser chciał przede wszystkim powiedzieć jak ważną wartością w naszym życiu jest wolność, ale zamiast skupić się na treści tego filmu bardziej moją uwagę przykuwała surowa, niedbała, i niedająca o sobie zapomnieć forma. Bohaterowie filmu mieli wybór - albo być mainstreamowcami, konformistami goniącymi za pieniądzem albo iść pod prąd i wybrać życie na uboczu, w hermetycznym gronie ludzi udających upośledzonych umysłowo, którzy od czasu do czasu spotykają się z ludźmi z zewnątrz oszukując ich i stawiając w kłopotliwych sytuacjach. Bardziej niż to jaką drogę wybrali główni bohaterowie filmu zainteresowało mnie to jaką drogę wybrał von Trier. Był on współtwórcą "Dogmy 95", czyli manifestu wprowadzającego szereg zasad, którymi powinni się kierować twórcy filmowi. Przykładowe zasady to: zakaz używania statywów i innych urządzeń stabilizujących kamerę, zakaz tworzenia filmów czarno-białych, zakaz tworzenia filmów historycznych, zakaz pokazywania nazwiska reżysera w napisach, zakaz używania sprzętu oświetleniowego, poza jedną lampą na kamerze, zakaz używania muzyki w filmach... Wszystkie te zasady wydają mi się absurdalne. Z założenia miały one stanowić alternatywę dla głównego nurtu w najnowszym kinie, jednak paradoksalnie to właśnie te zasady były zaprzeczeniem wolności twórczej, a przecież o wolności traktuje film "Idioci", który jest sztandarowym przykładem "Dogmy 95"... "Idiotów" polecam tylko fanom von Triera i filmów eksperymentalnych. Szkoda bo byłem mocno ciekaw tego filmu i miałem nadzieję, że po jego obejrzeniu będę miał jakieś głębsze refleksje. Niestety. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz