"Pogrzebany" hiszpańskiego reżysera Rodrigo Cortésa to według mnie film szczególny. Mimo, że zrealizowano go zaledwie w siedemnaście dni, za dwa miliony dolarów... Kiedy usłyszałem, że powstał pełnometrażowy film kinowy, w którym gra tylko jeden aktor, a akcja rozgrywa się od pierwszej do ostatniej minuty w zakopanej pod ziemią trumnie to stwierdziłem, że mimo ciekawego i ambitnego założenia efekt finalny okaże się całkowicie nieatrakcyjny dla widza. Na całe szczęście bardzo mocno się pomyliłem. Film jest w moim odczuciu absolutnie niesamowity - począwszy od wspomnianego pomysłu, poprzez zdjęcia, grę aktorską, a na genialnie zbudowanym scenariuszu nie pozwalającym nawet na chwilę przestać się skupić skończywszy. Reżyser szarga emocjami widza, nie pozwalając nawet na moment nieuwagi, wciąga bez reszty oglądającego w zamkniętą, ciemną trumnę, gdzie z minuty na minuty ubywa powietrza, a przybywa kolejnych niespodzianek. Co sprawiło, że tak bardzo zachwycam się tym filmem? Może fakt, że lubię filmy gdzie główny bohater zachowuje się racjonalnie, nawet wtedy kiedy sytuacja jest ekstremalna, a może to, że cała historia chociaż mało prawdopodobna to jednak jest realna, a może niezwykle klimatyczne zdjęcia, które były zapewne niecodziennym wyzwaniem, bo przecież żonglowanie różnorodnymi ujęciami wewnątrz ciemnej trumny do łatwych zapewne nie należało. Z czystym sumieniem mogę polecić obraz Rodrigo Cortésa każdemu kto ceni niekonwencjonalne pomysły i lubi być trzymany w napięciu.
No to już wiem jaki film będzie kolejnym, który obejrzę. Zaciekawiłeś mnie! :)
OdpowiedzUsuń