niedziela, 7 października 2012

Teksańska masakra piłą mechaniczną

Po wielu kompletnie nieudanych kontynuacjach klasyki kina grozy "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" postanowiono nakręcić jej remake. Wyzwanie podjął w 2003 roku Marcus Nispel i myślę, że z dość dobrym skutkiem. Początkowa sytuacja w filmie jest dobrze znana i sprawdzona w zdecydowanej większości horrorów... Początek lat siedemdziesiątych, grupa młodych ludzi w dalekiej podróży, skąpo ubrane dziewczyny i faceci myślący wyłącznie o piciu, paleniu marihuany i panienkach. Gdzieś na bezdrożach Teksasu pod ich samochód wpada młoda, wyglądająca na opętaną dziewczyna. Grupa przyjaciół postanawia jej pomóc i podwieźć do domu, wtedy niespodziewanie popełnia ona samobójstwo. Jest to początkiem splotu tragicznych w skutkach wydarzeń. Nie będę zdradzał dalszych losów bohaterów, bo wtedy oglądanie tego filmu straciłoby sens, ale zapewniam, że historia spełni oczekiwania fanów gatunku. Główni bohaterowie dają się lubić, a myślę, że to bardzo istotne w filmach gdzie zaangażowanie widza ma polegać na kibicowaniu im. Dzięki wysokiemu budżetowi efekty specjalne i scenografia są na wysokim poziomie, daleko im do tandeciarstwa kina gore sprzed lat. Sprawia to, że zamiast się śmiać - rzeczywiście możemy poczuć dreszczyk emocji, a przecież o to głównie chodzi twórcom horrorów. Podsumowując "Teksańska masakra piłą mechaniczną" to porządny film grozy, zrealizowany z rozmachem, niewiele wnosi do światowej kinematografii, nie będziemy mieli po seansie głębszych refleksji, ale myślę, że nie taki był cel Marcusa Nispela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz