sobota, 8 września 2012

Róża w ciemności

„Róża” i „W ciemności”, dwa najbardziej nagrodzone filmy polskie zeszłego roku, obydwa opowiadają historie rozgrywające się w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Ten sam gatunek filmowy oraz zbliżony czas i miejsce akcji obydwu filmów sprawiają, że są to dzieła w jakimś sensie do siebie podobne, jednak klimat obydwu filmów, styl opowiadania historii i kreacje bohaterów są kompletnie inne w moim odczuciu. Zarówno Wojciech Smarzowki, jak i Agnieszka Holland to reżyserzy z najwyższej polskiej półki, obydwoje mają swój specyficzny styl, co doskonale widać na przykładzie ich najnowszych dzieł. Z wielką uwagą obejrzałem obydwa filmy i bez dłuższego zastanowienia wiedziałem, że w mojej ocenie film Smarzowskiego „Róża” jest zdecydowanie lepszy aniżeli „W ciemności” Holland. Celem obydwu twórców jak można było się dowiedzieć w wielu wywiadach był maksymalny realizm postaci, myślę, że mimo bardzo dobrej jak zwykle gry Roberta Więckiewicza to jednak ekipa aktorska u Smarzowskiego, z Marcinem Dorocińskim na czele wyszła jeszcze bardziej wiarygodnie. W filmie „Róża” zdecydowanie więcej momentów i scen przemilczanych, opowiedzianych obrazem, dźwiękiem, niż w filmie „W ciemności”, co moim zdaniem działa na plus tego pierwszego. Oglądając film Holland miałem wrażenie, że mimo iż historia szlachetna i niezwykła to jest mi dobrze znana jeszcze z czasów liceum, kiedy czytałem opowiadania i wiersze z okresu wojennego, nic mnie w tym filmie nie zdziwiło, nic nie sprawiło, że się wzruszyłem, ani też nie miałem szczególnie wielkich refleksji po wyświetleniu tego filmu. Inaczej sprawa wygląda w „Róży”, która pokazała wycinek historii bardzo wąski, kompletnie mi nie znany i bardzo intrygujący, mimo iż opowiedziany w sposób bardzo wyważony i spokojny to z pełnym realizmem i niepowtarzalnym mikroklimatem Smarzowskiego. Mimo, że w historii Holland nie ma postaci czarnych i białych, to jednak wkradła się według mnie w tym filmie nuta patetyzmu, czego kompletnie nie odczułem w „Róży”. Z plusów „W ciemności” mogę natomiast wymienić doskonałą postać Antoniego Bortnika, granego przez Michała Żurawskiego, natomiast kompletnie nie rozumiem czemu film Agnieszki Holland dostał Złotą Żabę na „Camerimage”, oraz Złotego Lwa i Orła za zdjęcia. Uważam, że zdjęcia Piotra Sobocińskiego u Smarzowskiego były zdecydowanie ciekawsze, niż Joanny Dylewskiej. Ostatecznie „Róży” przyznałem 8/10 punktów, a „W ciemności” 6/10 punktów. Mimo wszystko polecam obejrzenie obydwu filmów i wyrobienie sobie własnego zdania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz